Jeśli posiadasz konto na portalu - zaloguj się, jeśli go nie posiadasz zarejestruj się.
Od dawna marzyłem o możliwości fotografowania Żurawi na jesiennych zlotowiskach. Wtedy to właśnie te piękne ptaki łączą się w duże stada i wspólnie żerują i odpoczywają przed odlotem. Marzenie spełniło się we wrześniu. Udało mi się uzyskać w dyrekcji Parku Narodowego Bory Tucholskie zgodę na wejście do strefy ochrony ścisłej i fotografowanie żurawi na noclegowisku . Miejscem fotołowów było przepiękne jezioro w samym sercu Parku Narodowego. Od wielu lat jest to jedno z największych jesiennych zlotowisk żurawi w Polsce. Ląduje tam około 1500-3000 ptaków . Jezioro to ma wzdłuż brzegów rozległe płycizny, a szeroki pas trzcin stanowi doskonałą barierę dla nieproszonych gości .Tak więc jest to idealne miejsce noclegowe dla żurawi. Ptaki śpią stojąc w płytkiej wodzie co zapewnia im większe bezpieczeństwo i ochronę przed lądowymi drapieżnikami np. lisem lub jenotem.
Ukrycie postawiłem na granicy wody i trzcin. Czatownią był foto-namiot dodatkowo przykryty siatka maskującą i trzcinami. Całość bardzo dobrze wkomponowała się w otoczenie Żurawie z reguły przylatywały około 18-ej , tak wiec musiałem zasiąść w czatowni dwie godziny wcześniej. Wszedłem do swojego ukrycia,umocowałem aparat na statywie i sprawdziłem „pole ostrzału”.Wszystko było OK. Około 18.15 doszedł mnie charakterystyczny klangor i ujrzałem nadlatujący zwiad .Było to pięć ptaków krążących nad lądowiskiem i uważnie obserwujących teren. Po upływie pół godziny usłyszałem łopot skrzydeł i plusk. Jak się po chwili okazało, pierwsze żurawie wylądowały, ale nic nie widziałem gdyż widok zasłaniały mi trzciny. Po chwili dał się słyszeć gwałtownie narastający hałas i po chwili zobaczyłem kilka kluczy zbliżających się ptaków. Zaczęło się masowe lądowanie. Zapanował okropny gwar i zamieszanie. W ciągu kilkunastu minut miałem przed sobą około 500 żurawi .Cały czas nadlatywały kolejne ale dla nich już brakowało miejsca i kierowały się dalej na sąsiednie płycizny. Nadszedł odpowiedni moment i teraz swoją pracę rozpoczął aparat fotograficzny. Ptaki cały czas zachowywały się bardzo głośno,wędrując wzdłuż brzegu ,potrącając się i przepychając wzajemnie. Temu wszystkiemu towarzyszyły liczne i donośne dźwięki . Nigdy wcześniej nie słyszałem takiej różnorodności głosów tych ptaków .Można było rozróżnić klangor ,fletowe gwizdanie ,bulgotanie ,gruchanie i wiele innych.. Zapanował już półmrok i ciemniejące sylwetki ptaków na tle „płonącej” wody wyglądały niesamowicie. Zrobiłem około 200 zdjęć. Byłem bardzo podekscytowany i szczęśliwy. Zrobiło się już zupełnie ciemno i trzeba było zakończyć fotografowanie. Postanowiłem zostać i przeczekać do świtu na poranną sesję foto. Noc była chłodna i dłużyła się bardzo. Oczy same się zamykały i z trudem opanowywałem senność. Tymczasem ptaki trochę ucichły i tylko od czasu do czasu odzywały się pojedyncze osobniki. Około godziny 5.45 było już na tyle jasno iż mogłem rozróżnić pojedyncze sylwetki niektórych ptaków. Z każdym kwadransem warunki do zdjęć były coraz lepsze i po krótkim czasie wykonałem pierwsze poranne fotografie. Dostojne sylwetki żurawi spowite poranną mgłą,stojące tak licznie w wodzie wyglądały naprawdę fascynująco. Aparat pracował bez przerwy rejestrując kolejne ujęcia. Ptaki bardzo się już ożywiły i znów zapanował potężny hałas .Około godziny 6-ej pierwsze osobniki „biegnąc” po wodzie zaczęły wzbijać się w powietrze i odleciały na żerowiska. Coraz więcej żurawi odlatywało i po 7-ej zostało ich już tylko kilkanaście. Wkrótce i one wystartowały i nawołując się nawzajem odleciały a ich sylwetki znikły za ciemną ścianą lasu. Wpatrywałem się przed siebie jeszcze dobrą chwilę ale przecież one wrócą dopiero wieczorem. Powoli ochłonąłem z wrażenia i ostrożnie wyszedłem z ukrycia.
Patrząc na miejsce w którym jeszcze niedawno nocowało tak wiele ptaków odnosiło się wrażenie że nie zaszło tu nic godnego uwagi. Jednakże uważny obserwator zauważyłby liczne ślady żurawich stóp na piasku i cała masę puchu oraz piór unoszonych przez fale na wodzie. Zmęczenie i nie przespana noc dały znać o sobie i trzeba było wracać na kwaterę. Jeszcze dwukrotnie fotografowałem te wspaniałe ptaki i z pewnością nie zapomnę tego spotkania do końca życia. Na pewno będę jeszcze tutaj wracał aby choć usłyszeć i popatrzeć na ten wspaniały spektakl natury.
Autor : Tomasz Kubiś www.tomaszkubis.pl
pasjonatów i miłośników o różnorodnym doświadczeniu i osiągnięciach.
Komentarze1
Bardzo fajny artykuł czytając go czułem się jak bym tam był. Zazdroszczę możliwości fotografowania tego magicznego momentu, a zdjęcia godne pozazdroszczenia.